To było wyzwanie. Troszkę się bałyśmy, że nas przerośnie ale chyba dałyśmy radę. :) Nie ukrywam, było parę podejść zanim biszkopt wyszedł taki jaki miał być. Myślałyśmy, że masy będą mniejszym problemem.. ale tak nie było. Jak na złość mleko kokosowe nie chciało zgęstnieć. Ale w późnych godzinach nocnych udało nam się dojść do kompromisu z masami. Niestety zapomniałyśmy robić zdjęć w trakcie pieczenia więc pozostaje mi napisać, że masy były truskawkowo-kokosowe, przekładane kruchym biszkoptem zrobionym na mleku sojowym, surowym kakale i mące ryżowej. Przez noc tort stężał więc rano mogłyśmy zabrać się za dekorację. Kubuś na swoje piąte urodziny zażyczył sobie Lego, więc proszę bardzo :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz